Choć zbliża się przedostatni weekend maja, pozostał ledwie miesiąc do początku kalendarzowego lata, to nie mamy jednak co liczyć nawet na temperatury rzędu dwudziestu stopni. Wynika to z tego, że płynie do nas chłodne powietrze i tylko dzięki temu, że pogodę wpływa wyż o imieniu Rolf mieliśmy w czwartek sporo słońca i jeszcze jutro też tak będzie.
Przez to, że noc będzie w wielu regionach niemal bezchmurna możliwe są… ujemne temperatury na Górnym Śląsku, w okolicach zera w Małopolsce, na Mazurach i Podkarpaciu, tylko 1 st. na plusie na Mazowszu, Podlasiu i Ziemi Łódzkiej. Nieco większe zachmurzenie sprawi, że „cieplej” będzie na zachodzie: 4 st. w Wielkopolsce, 5 st. na Ziemi Lubuskiej, 7 na Pomorzu Zachodnim. Piątek upłynie pod znakiem umiarkowanego zachmurzenia, nie zabraknie słońca, przelotnie popadać może jedynie na północnym wschodzie Polski. Na termometrach 14 st. w Suwałkach, 15 w Trójmieście i Olsztynie, 16 w Katowicach i Krakowie, 17 w Bydgoszczy i Łodzi, 18 w Poznaniu, 19 w Szczecinie, 20 we Wrocławiu, 21 w Zielonej Górze.
W sobotę z zachodu wkroczy front atmosferyczny i zacznie padać deszcz, przy maksymalnie 15-16 stopniach, nieco cieplej na południu do 20 stopni, w niedzielę przelotne opady możliwe niemal wszędzie i chłodniej, bo od 15 do 18 stopni, do tego mogą pojawić się burze. Podobną pogodą zacznie się także następny tydzień. Tak jak już podkreślałem – to że pada, to dobrze, ale mogłoby być cieplej, bo przymrozki kwitnącym z wolna roślinom raczej nie pomogą…



