Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij

Sobota z burzami, od niedzieli znów słonecznie

Pogoda zaczyna się zmieniać. Choćby na przykładzie mojego Poznania, gdzie w piątek było upalnie, a dziś rano jest pochmurno, a nawet lekko popadało. Zapowiadała to Agnieszka Cegielska wczoraj w popołudniowym wydaniu „Faktów”.
Oprócz zachwalania letniej pogody o zmroku, że właśnie teraz są idealne warunki do imprez plenerowych, nasza ulubiona prezenterka delikatnie ostrzegała: „Już jutro wieczorem to już jest duże prawdopodobieństwo wystąpienia wyładowań atmosferycznych w Warszawie, będzie gorąco, duszno, parno i wchodzi do Polski front atmosferyczny, to się właściwie będzie działo w ciągu dnia, ale np. dziś wieczorem… marzenie, właściwie to o tej porze powinniśmy wychodzić i chłonąć to lato”. Tym bardziej że później zapowiadała spokojną i ciepłą noc, a w stolicy miała być nawet noc tropikalna, bo minimalnie miało być tylko 20 st. Ciekawe czy rzeczywiście tak było. Zapowiadając pogodę na sobotę mówiła, że „po ciszy też przychodzi burza i odwrotnie, po burzy wychodzi tęcza, żeby nie było nudno – więc jutro do Polski wkroczy front i ten front będzie przemieszczać się do Polski centralnej, nie dotrze do południowo-wschodnich części regionu, tam gorąco”. I rzeczywiście prognozowane są 33 st. w Rzeszowie, 32 st. w Krakowie i Lublinie. Tymczasem po przeciwległej stronie – w Szczecinie i Zielonej Górze już tylko 23 st., czyli o 10 stopni mniej! W Warszawie 32 st., w Łodzi 31, we Wrocławiu 29, w Poznaniu 27 i tu mogą występować burze. Z kolei w Trójmieście (26 st.) czy w Olsztynie (28 st.) jedynie popada.
Co Agnieszka zapowiada na niedzielę i poniedziałek? „Po przejściu tego frontu, zarówno w niedzielę jak i już jutro na zachodzie kraju łagodniejsze temperatury, także chwila wytchnienia od takich upałów(…), od 21 do 27 stopni, a potem kolejny dzień to już jest dzień z temperaturą ponownie powyżej 30 stopni na zachodzie kraju, także kolejne dni będą ciepłe, nie widzimy 37-38, takich temperatur już”. Podkreślała, że takie ekstremalne wartości są trudne do życia w miastach, bo jak wiadomo, specyficzny mikroklimat aglomeracji sprawia że zawsze jest tam odczuwalnie o kilka stopni cieplej niż na mniej zurbanizowanym terenie. Jedno jest pewne – lato wróciło, z pewnością jest cieplej niż równo tydzień temu, bo wtedy w chłodnej masie powietrza termometr ledwie osiągał 20 stopni. Na koniec mam dla Was nieco fotek 🙂